wtorek, 15 lutego 2011

Chóde lata

Tak więc po dwudziestu wspaniałych miesiącach prosperity pojawił się problem z dostawą nowego towaru. Sprzedawałem coraz mniej sprzętu i z czasem byłem zmuszony do znalezienia nowego źródła dochodów. Nie miałem na myśli nic konkretnego dlatego zacząłem poszukiwać pracy jako sprzedawca w sklepie ze sprzętem komputerowym. Moje doświadczenie i znajomość zagadnień związanych za światem komputerów bardzo mi w tym pomógł. Oczywiście praca sprzedawcy nie jest najbardziej dochodowym zajęciem, ale zawsze to coś. Najbardziej w owej pracy podobał mi się system płac, czyli stała pensja plus prowizja. Prawie jak w bajce ? Nie zupełnie. Często pracowałem po nadgodzinach. Bywały tygodnie kiedy przychodziłem po pracy do domu i nie miała nawet ochoty zrobić sobie solidnej kolacji. W tych czasach praca wypałniała mi większość czasu. Stałem się niewolnikiem własnej ambicji, która nieustannie nakazywała mi pracować Przynajmniej nie byłem żadnym wyjątkiem. Ale świadomość tego jakoś w niczym mi nie pomagała. Praca stawała się dla mnie coraz bardziej krępująca. Szef ciągle nalegał żeby pracował jak najwięcej, a ja marzyłem o wolności. Chyba każdy zna to uczucie, kiedy wstaje rano i nie potrafi dostrzec celu w tym co robi i robić musi, a praca coraz bardziej zaczynała mnie nużyć. Mineło pól roku, a moja motywacja do pracy z dnia na dzień spadała. Co prawda pienidzę na mojim konci powoli rosły, ale jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że w ten sposób nie osiągnę finansowej satysfakji. Co dzień wstawałem rano do pracy i co dzień patrząc w lustro widziałem człowieka od którego marzenia o szczęściu i niezależności oddalały się coraz bardziej. Jednak nie potrafiłem przez cały ten czas powiedzieć sobie dość.
Tak minął rok od dna kiedy po raz pierwszy dostrzegłem, że coś co znajdowało się wyłącznie w sferze marzeń ( czyli finansowa niezależność ) jest na wyciągnięcie ręki.Nie wiedziałem tylko jak tą niezależność osiągnąć. Ale potrzeba jest matką wynalazkóq !Wiedziałem, że desperackie kroki nie zaprowadzą mnie do celu. Widziałem moich rówieśników mających podobne do moich marzenia, popadających w konflikt z prawem lub podejmujących nieostrożne ruchy w postaci podejmowania pracy na czarno za granicą. Czasem widywałem ich później na ulicy proszących o papierosa przypadkowych przechodniów. Nie mogłem popełnić tych samych błędów. Zrozumiałe, że emocje które kierują poczynaniami młodych ludzi prowadzą tylko do pogłębienia problemów. Pieniądze i emocje najczęściej wzajemnie się wykluczają. Chcesz mieć pieniądze? Dorośnij do pieniędzy. To takie proste, a takie trudne.

piątek, 11 lutego 2011

Się kręci

Sprzedaż sprzętu komputerowego w owych czasie szła nieźle. Współpraca z Przemkiem układała się całkiem nieźle. To też mój partner w interesach zaproponował mi rozszerzenie działalności o sprzedaż tanich markowych ubrań. Oczywiści natychmiast zgodziłem się na współpracę. Ale sprzedaż ubrań nie była już tak lukratywnym zajęciem jak sprzedaż sprzętu. W takim wypadku postanowiliśmy się skupić wyłącznie na sprzęcie komputerowym. Niestety z czasem zaczynały się problemy z pozyskiwaniem i dostarczaniem sprzętu i po pewnym czasie interes zginął śmiercią naturalną. Sprzedaż łącznie trwała około dwudziestu miesięcy, a większość zarobionych w ten sposób pieniędzy inwestowałem oczywiście na giełdzie. W momencie upadku naszego interesu miałem już kilkanaście tysięcy złotych na koncie i apetyt na więcej? Trzeba było natychmiast znaleźć kolejne źródło dochodów, a najprostszym takim źródłem wydawała mi się sprzedaż ( głównie internetowa ).

niedziela, 22 listopada 2009

Ekstra kasa

Z dnia na dzień zdobywałem wiedzę o inwestowaniu na giełdzie, a moje wirtualne jeszcze wtedy dochody systematycznie rosły rosły w górę. Miałem też coraz więcej zaoszczędzonych pieniędzy. OK, parę groszy już mam, ale w tym tempie osiągnięcie celu który, sobie wyznaczyłem potrwa latami. Znając już mechanizmy rządzące giełdą papierów wartościowych i zdając sobie sprawę z tego, że nie zawsze uda mi się osiągnąć zamierzone zyski ( trzeba wziąć pod uwagę również straty ), zacząłem rozglądać się za kolejnym źródłem dochodów. Chodziło mi o to żeby czerpać dochody z co najmniej kilku źródeł - tak aby mieć zabezpieczenie w razie pewnych niepowodzeń. Na szczęście jest allegro. Tylko co sprzedawać ? Postanowiłem przespać się z tym problemem.

Sobotni wieczór

Nareszcie sobota. Ulubiony dzień amatorów piwa, kibiców różnego rodzaju dyscyplin sportu oraz przeciętnych ciężko pracujących cały tydzień Kowalskich ( wliczając w to studentów, nawet tych, którzy nie dostrzegają różnicy pomiędzy sobotą, a każdym innym dniem tygodnia - tacy też się zdarzają ). Nadszedł czas na zmianę nastroju z codziennego na weekendowy i iść do klubu trochę się rozerwać.A że pobliski klub mieścił się zaledwie dwa kilometry od miejsca mojego stałego pobytu, zabrałem paru kolegów i już po kilkunastu minutach siedzieliśmy przy stoliku z głowami skierowanymi s stronę kufli z zimnym piwem, przy akompaniamęcie relaksującej klubowej muzyki. Później przyszło jeszcze paru znajomych, zrobiło się trochę bardziej gwarno jak to w klubie. Rozmawiałem w tedy ze znajomym o koledze Przemku który właśnie wrócił z Anglii na urlop i warto by było go odwiedzić.Z pewnością warto tym bardziej , że był to człek zaradny, a tacy zawsze są pożyteczni. Następnego dnia byłem już u kolegi. Trochę pogadaliśmy przy piwku na różne tematy, aż w końcu rozmowa zeszła na interesy. Przemek opowiedział mi o sklepie gdzie można kupić używany sprzęt komputerowy i tak po kilku minutach byliśmy partnerami. On miał wysyłać sprzęt do mnie w podzespołach, a ja miałem go składać u siebie i sprzedawać. Sprzedaż głównia miała dotyczyć allegro, ale nie tylko. To był tak naprawdę pierwszy krok w drodze do finansowej wolności.

czwartek, 19 listopada 2009

Czas na biznes

Moja przygoda z biznesem zaczęła się dość niewinnie. Był wtedy chłodny październikowy poranek, a ja jak co weekend udałem się na uczelnie. Jako że do rozpoczęcia zajęć pozostało mi trochę czasu, zakupiłem zapiekankę i gorącą kawę w uczelnianym bufecie. Ruch tego dnia był niewielki więc swobodnie mogłem usiąść na kanapie i zająć się czymś. Tak się złożyło, że akurat wpadł mi w ręce pewien magazyn o tematyce biznesowej. Był w nim zamieszczony artykuł o Johnie Rockefellerze. Dowiedziałem się z niego, że młody Rockefeller oddawał część swoich zarobionych pieniędzy na cele charytatywne co było sporym zaskoczeniem dla mnie. Z jednej strony mamy człowieka dążącego do osiągnięcia własnych korzyści majątkowych, z drugiej zaś bezinteresownego dobroczyńcę. Podobnie postępuje zresztą wielu innych miliarderów jak choćby Warren Buffett czy Bill Gates. Nie jest bowiem prawdą, że bogaci ludzie to cwaniaczki żerujący na innych i zmierzający do celu po trupach, a przy najmniej nie wszyscy. Zrozumiałem, że tak naprawdę żeby osiągnąć coś większego trzeba najpierw zrezygnować z siebie, przynajmniej po części i starać się zrozumieć najpierw ludzi i ich potrzeby i nie myśleć tylko o swoich najbardziej prostych pragnieniach. Jeżeli to nam się uda i znajdziemy sposób na zaspokajania potrzeb innych, zaspokoimy również i swoje nie tylko te materialne ale również i duchowe co już samo w sobie jest nagrodą. Siedząc na owej uczelnianej kanapie dotarło do mnie dla czego tak wielu ludzi goni na złamania karku za pieniędzmi i w ciąż nie może ich mieć. Odpowiedz stała się szybko dla mnie jasna. Wybierają niewłaściwą drogę. Są jak ślepi rolnicy szukający na swojej kilkunastohektarowej łące igły umieszczonej w stogu siana. Jednym słowem - do pieniędzy trzeba dojrzeć. No tak zdobywanie pieniędzy to prawdziwy egzamin dojrzałości - trudniejszy niż matura, bo nikt tu nam nie poda gotowej instrukcji jak postępować z pieniędzmi i jak je pomnożyć. Musiałem nauczyć się oszczędzać i zacząłem to robić od razu gdy tylko spojrzałem na cenę kawy zakupionej przeze mnie w bufecie i cenę kawy z automatu.
Zostało mi jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia zajęć, ale tak naprawdę nie miałem ochoty na nie iść. Coraz bardziej dorastało we mnie pragnienie niezależności i zrobienie czegoś większego w swoim życiu. Szkoła nigdy mi tego nie dawała, ale jak na razie nie miałem dobrego pomysłu na finansową niezależność, co miało się wkrótce zmienić.

Parę dni później ...

Pracowałem wówczas na etacie w zakładzie produkcyjnym, praca którą wykonywałem była prosta, powiedziałbym nawet że wręcz nudna, ale za to bardzo wygodna dla studenta. Po powrocie do domu po małym relaksie na fotelu spokojnie starałem się zaplanować moją drogę do finansowej niezależności, ta myśl wracała do mnie coraz częściej i częściej. Można spróbować swoich sił na giełdzie . Istnieje taka możliwość. Oczywiście nie byłem naiwny i nie oczekiwałem szybkich i dużych pieniędzy w krótkim czasie. Mając świadomość tego ilu ludzi traci na giełdzie pieniądze i jak niewielu jest tych którzy na giełdzie dorobili się fortuny zacząłem edukować się w tym kierunku starając się utrzymywać pewien dystans do tego pomysłu. W tym czasie otworzyłem również konto w wirtualnej giełdzie gdzie mogłem bez ryzyka składać zlecenia za fikcyjne pieniądze. Dobrze jest w końcu potrenować przed poważnymi zawodami.